Zacznijmy zadawać pytania

Małgorzata Firlej rozmawia z Adrianną Król, dyrektor jednej z placówek Pomocy Społecznej. Pani Adrianna od lat pomaga bezdomnym w Warszawie.

Małgorzata Firlej: Od lat pomaga Pani potrzebującym. Zbliża się zima i na pewno wielu bezdomnych będzie szukać miejsca, w którym można schować się przed mrozem. Niestety nie każdy zgłasza się do placówki dla bezdomnych. Wielu z nich ukrywa się w pustostanach czy na klatkach schodowych. Co można z tym zrobić?

Adrianna Król: Można na pewno oferować im pomoc. Czasem trzeba ich przekonać do tego, że to żaden wstyd. Niestety często nie godzą się na skorzystanie z pomocy placówki, gdyż musieliby przestrzegać panujących w niej zasad.

Jakie to zasady?

Niestety muszę przyznać, że głównym problemem jest alkohol. Osoba bezdomna, która chce przebywać w placówce musi zrezygnować z picia alkoholu, a to jest niestety dla wielu zasada nie do przyjęcia.

Zdarzają się sytuacje, w których udaje się komuś wyjść z alkoholizmu, dzięki pomocy placówki?

Tak, ale niestety nie tak często, jakbyśmy chcieli. Musimy pamiętać, że alkoholizm to choroba, dlatego nie jest to takie proste po prostu przestać pić.

Co może zrobić zwykły obywatel, który spotyka na swej drodze osobę bezdomną?

Oczywiście może pomóc doraźnie wręczając ciepłe jedzenie, picie czy ubranie. Jednak najważniejsza jest pomoc długoterminowa. Najlepiej jest zadzwonić po straż miejską lub do placówki dla osób bezdomnych. Nie wyganiajmy ludzi na mróz, często kończy się to tragicznie.

Ludzie nie chcą osoby bezdomnej na swojej klatce schodowej. Obawiają się ich. Nie chcą też bałaganu. Jak ich przekonać do pomocy?

Myślę, że ciągle za mało mówi się o problemie bezdomności. Ja osobiście nigdy nikogo nie przegoniłam ze swojej klatki schodowej. Bywało różnie, zdarzały się osoby pod wpływem alkoholu, ale wiedziałam, że jeśli ich wygonie na mróz na pewno po prostu umrą. Nie mogłabym żyć z tą świadomością, że nic nie zrobiłam, żeby pomóc tylko poniekąd spowodowałam nieumyślnie czyjąś śmierć. Ilekroć słyszałam od sąsiadów, że na pewno osoba bezdomna zostawi bałagan, zawsze oferowałam, że jeśli rzeczywiście tak będzie to sama posprzątam całą klatkę.

Zdarzyło się, że musiała Pani po nich sprzątać?

Raz, ale wynikało to tylko z faktu, że była to osoba mocno pod wpływem alkoholu i ciężko mi było znieść ten zapach.

Czy zna Pani historie wyjścia z bezdomności?

Tak, ale niestety nie jest ich wiele. Musimy zacząć zadawać sobie pytania na temat tego, dlaczego zostają osobami bezdomnymi. Często słyszę, że przecież bezdomni po prostu chcą takiego życia, bo przecież są placówki, które by im pomogły, gdyby tylko tego chcieli. Sprawa jest o wiele bardziej złożona. Często bezdomność jest wynikiem różnych trudnych wydarzeń w życiu danej osoby, z którymi po prostu nie umie sobie poradzić. Pojawia się alkoholizm, depresja. Człowiek nie ma siły niczego zmieniać i nie ma nadziei. W dzisiejszych czasach bardzo ciężko utrzymać się na powierzchni, a co dopiero odbijać się od dna. Każdego z nas mogą spotkać trudne momenty. Musimy uświadamiać bezdomnym, że nie są gorszymi ludźmi. Nie możemy patrzeć na nich z odrazą. Tylko okazując im szacunek i życzliwość zdobędziemy ich zaufanie, a bez tego ciężko o przyjęcie pomocy.