Wyobraź sobie świat, w którym nikt nic nie robi – wywiad z Anną Nowak

Monika Firlej: Czy ratowanie świata nie brzmi jak banał?

Anna Nowak: Moim zdaniem nie. Zwłaszcza w dzisiejszych czasach. Naprawdę świat tej pomocy potrzebuje, a my mamy coraz więcej środków, by mu tej pomocy udzielić.

Jest wielu aktywistów i działaczy, którzy starają się robić reportaże, marsze i protesty, by zwrócić uwagę ludzi na konflikty zbrojne czy łamanie praw człowieka. Niestety niewiele to daje. Sama też Pani bierze udział w takich akcjach. Czy to Panią nie zniechęca?

Nie. Nie umiem stać bezczynnie i tylko się przyglądać. Każdy robi tyle, na ile pozwalają mu jego możliwości, a przynajmniej powinien tyle robić. Nigdy nie byłam bierna i już chyba nie będę. Myślę, że trzeba sobie przede wszystkim postawić pytanie: „Co by było, gdyby nikt nic nie robił?” Często wmawiamy sobie, że jedna osoba nic nie może. Skoro nie możemy zbawić całego świata, to po co robić cokolwiek. Ja uważam inaczej. Pomoc jednej osobie to jest czasem uratowanie czyjegoś świata. Nasze działania stanowią swojego rodzaju cegiełki, które jeśli poskładać mogą stworzyć coś wielkiego i solidnego.

Pomagała Pani między innymi uchodźcom. Co było dla Ciebie ważniejsze: bycie tam na miejscu i pomaganie poprzez fizyczną pracę czy szerzenie wiedzy na temat ich sytuacji i przeżyć.

Trudno ocenić. Moim zdaniem pomoc fizyczna jest bardzo ważna, ale szerzenie wiedzy i zachęcanie innych do pomocy to też niezmiernie istotna sprawa.

Czy obecnie media społecznościowe nie pełnią większej roli podczas akcji pomocowych niż media tradycyjne?

Zdecydowanie o kilku lat media społecznościowe udowadniają jak wiele mogą zdziałać przy wszelkich akcjach pomocowych. To jest naprawdę coś niesamowitego. Ciągle jednak nie wszyscy z nich korzystają, mówię zwłaszcza o osobach nieco starszych. Musimy pamiętać, że po pierwsze takie osoby też mają prawo do informacji, a po drugie trzeba zauważyć, że one też niejednokrotnie pomagają.

Często poświęca Pani czas na szerzenie informacji i pomoc osobom z poza Polski. Nie uważa Pani, że w naszym kraju jest wystarczająco dużo spraw, nad którymi trzeba się skupić?

Uważanie, że tylko to co lokalne ma wpływ na nasze życie jest mylne. Na wiele pytań nie jesteśmy w stanie sobie odpowiedzieć, jeśli nie znamy sytuacji w Europie czy na świecie. Musimy patrzeć globalnie. Poprzez samą obserwację i wyciąganie wniosków z tego, jak inni sobie radzą możemy wiele zyskać.